Ja jestem


... wiatrem co odgania ciemne chmury, 

Co przygania chmury,  

Sypie w oczy szarym piaskiem na ścieżce wędrowca,

Rozsiewa bez ładu i składu lekkie jak piórko dmuchawce,

Czochra niesfornie soczystą łąkę, dojrzałe pole,

Wiruje w  kwiatach akacji roznosząc zapach po wszystkich pasiekach,

Uwięzionym na chwilę w białe żagle na szarym jeziorze

jestem wiatrem

Co przed burzą się chowa w mysią dziurę,

Co przed mrozem wytrząsa wszystkie liście z drzew,

Dziewczynom zaplata warkocze a mędrcom siwe brody.

Jestem wszędzie

Pod twoim kapeluszem, w połach płaszcza, 
na policzkach, na palcach,
w kosmku włosów, który uciekł z niewoli.
Siadam na twoich ustach, 
gdy całujesz swoją miłość na dobranoc.

Jestem wiatrem milczącym.





Pragnienie




i gdybyś dłoń wplotła w czyjąś dłoń, wzrok utopiła w innych oczach i ufnie na czyimś ramieniu głowę położyła - wobec tej potęgi nieba poczujesz się samotna najmocniej. 
Siła i słodycz chwili zamknie słowa i myśli, by otworzyć miejsce między życiem a śmiercią na krótkie spotkanie z Kalliope. 

Litery spadają kropla po kropli ze szczeliny pamięci.

Twórz, a uczynisz mnie nieśmiertelnym!

niczego bardziej nie pragnę.

Wiosna



Wiosna nieodmiennie ma kolor jak…jesienne liście?dojrzałe kasztany? 
Rudy! jak twoje włosy i piegi wymalowane słońcem.
Jak twoje oczy wiosna ma brązową sukienkę rozkwitłą bzami, rozwianą ciepłym wiatrem - podmuchem szeptu twojego imienia.
Wiosna ma zapach w zgięciu twojej dłoni między jednym pocałunkiem a jednym westchnieniem. 
Ma melodię skowronka, śmiechu, płaczu, zaklęć na wieki, które odbija echem ufne serce. Z nawoływaniem kukułki „ko-cham, ko-cham” wiosna przecież nigdy nie odeszła.