Nie
odchodź, bo kiedy odejdziesz
To
zabierzesz wszystkie słowa
Potrzebne
do istnienia.
Poza
nimi nie ma już niczego
A
daleko dalej kolejny powrót
Znikąd,
w
ciało, którego jeszcze nie znam.
Znów
przejdę drogę, aby cię spotkać
A
ty mnie rozpoznasz, lub się odwrócisz
Ku
pięknym twarzom i dasz się porwać
Nienasyceniu.
Póki
czas wznieś ze mną toast za Ananke
Co
daje pewność duszom, i
By
się napełniły po brzegi
Spełnieniem
Podobnej
ciszy wiosennego świtania
Przed
pierwszym trelem
skowronka
nad polem.