Chodź za mną

Gdzieś na starej Pradze. 

Ty, który dojrzałeś księżyc między wysokimi domami 
w sierpniowy wieczór z pustawej miejskiej arterii 
wejdziesz przez żelazną bramę w inny świat. 
Pod odrapanymi murami ceglanej kamienicy tchnącej ciepłem
minionego dnia przytulają się do siebie maleńkie stoliki. 
Spokojne płomyki białych świec wetknięte w szklane butelki  
rozświetlają wpatrzone w siebie twarze zakochanych 
i mieszają się z czerwonym winem w wysokich kieliszkach.
Cicha muzyka, kot ocierający się o nogi gości,
para tancerzy pośrodku wybrukowanego podwórka.
Śpiew świerszcza, ciemny kontur starego drzewa, zapach ulicy, 
odgłos nocnego autobusu z pobliskiego przystanka, 
księżyc zaglądający w szyby czynszowych mieszkań. 
Dziesięć minut od obiecującego chwałę drapacza chmur 
lśniącego pustką czarnego szkła. 


                                                                      pójdź za księżycem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz