początek...
Wzięłam od marcowego wiatru kilka garści ciepłego podmuchu, od
słowika słodką pieśń z miododajnej akcji, od hojnej łąki pachnące
stokrotkami siano.
Wymościłam
kołyskę. Złapałam melodie dud, harfy, bodhranu i skrzypiec, zamknęłam je w
butelce na wieczorne karmienie cichą kołysanką. Z zielono-czerwonego tartanu
uszyłam ci koszulkę a z mocnego, białego płótna pod głowę poduszkę, wypełniłam ją
tatarakiem i wodnymi liliami.
Ukłoniłam się nisko dobrym wróżkom, zaprosiłam je
w krąg do kołyski. Przyniosły ci zdrowie, wiarę, odwagę, siłę, wrażliwość i
talent.
I oto Jesteś.
Z mgły,
przeczucia, szeptu, snu. Z wiatru, burzy, deszczu, śniegu. Z kwiatów, trawy,
drzew, kamieni. Z wody, stawu, morza, z głębin i mielizn. Z rosy, powietrza, nieba i z gwiazd.
Z obrazów mistrza, pieśni poety, z cudów wyrytych na sercu jednym spojrzeniem.
Srebrną nicią babiego lata wiatr roznosi twoje imię i
zaczepia na każdej słomce leśnej trawy, listku, ziarnku piasku, promieniu
słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz