Pustymi ulicami za
twoim cieniem chodziłam ciemnym wieczorem,
w blasku dnia stawiałam lustro bez twojego
odbicia.
Posłańcem jestem martwym pod
twoimi stopami.
Lecz nie ma takiej mocy, która
zabiłaby wyszeptaną trzykrotnie wiadomość.
Przychodziłam pokornie z czerwoną
różą w zmarzniętych dłoniach, a potem odchodziłam,
byś nabrał pewności, że sam
odpuścisz grzechy
i pobłogosławisz na wieki wieków
siebie.
Oto ulice, lustro i kwiat, należą
do ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz