Dwanaście, posłaniec

  

Pustymi ulicami za twoim cieniem chodziłam ciemnym wieczorem,
w blasku dnia stawiałam lustro bez twojego odbicia.
 Posłańcem jestem martwym pod twoimi stopami.
Lecz nie ma takiej mocy, która zabiłaby wyszeptaną trzykrotnie wiadomość.
Przychodziłam pokornie z czerwoną różą w zmarzniętych dłoniach, a potem odchodziłam,
byś nabrał pewności, że sam odpuścisz grzechy
i pobłogosławisz na wieki wieków
siebie.
Oto ulice, lustro i kwiat, należą do ciebie. 
Dla mnie zostało pięć liter imienia, z nich poskładam wieczność.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz