Tę drogę rzadko wybierali zagubieni w leśnej gęstwinie.
W jej połowie, między jedną wioską a drugą leżał duży, porośnięty zielonym mchem kamień. Był drogowskazem dla tych, którzy o nim wiedzieli.
Przysiadałam czasem na kamieniu, bo byłam jedną z tych która wie.
Wiele, wiele lat po pierwszej wędrówce w nieznanym lesie kamień zniknął. Ludzie z wiosek kiwali głowami - leży tam dalej przy starej jodle, był wczoraj i dziś rano.
Ale choć wracałam kamienia nie znalazłam i nigdy więcej go nie widziałam.
Teraz wiem, ludzie mieli rację. To ja pomyliłam leśne drogi.
Wiem, Kamieniu, że jesteś tam gdzie jesteś od setek, tysięcy lat, a drogę jak zwykle w tej wędrówce wskazuje opiekuńczy Anioł.
Tym, którzy wierzą w anioły.
Pięknie piszesz , tyle w tym spokoju , który mnie gdzieś ostatnio uciekł:):
OdpowiedzUsuńale właśnie za chwilę schowam się w ciszę by wyciszyć wszelkie emocje...
Pozdrawiam serdecznie