Dziesięć

na podwójnej pięciolinii tylko wygrywać...

      W szklanej kuli nie ma kalendarza, w ciszy niewidzialnych ścian nie odbijają się minuty, godziny, pory roku. Słychać tylko bicie serca.
Aż kiedyś przyszła, wślizgnęła się do jej wnętrza Ta Chwila z olśniewającą, porażającą pewnością 
i... rozkwitła tęcza. 
Różowy deszcz dźwięczył pianissimo roznoszony kroplami na skrzydłach motyli, miękki dywan soczystej trawy przetykany bajecznymi kwiatami tłumił kroki na dwa pa – tam i z powrotem. Do ciebie, od ciebie, ode mnie, do mnie.
Na diamentowych skrzypcach, które podarował jej czas wygrywała melodie zapisane na partyturze zaczynającej się jego imieniem, jak wielki klucz wiolinowy z rozczochranymi, jasnymi włosami.
Melodia czaruje, kołysze, koi, pieści.
Każda nuta - cząstka serca, kropla krwi, kropla łzy, wołanie, które odbija się po tysiąckroć od szklanych ścian. Kiedy pękną napięte struny, kiedy roztrzaska się na kawałki diamentowy skarb na nic żal, że wystarczyło chwili by wejść między anioły.
Słychać jeszcze melodię,
wystarczy słowo, by spaść w czeluść nieistnienia.
Dyrygencie!


2 komentarze: