Żaden list już nie czeka na poczcie, żadna
kartka z białymi bzami. Ani ręce które piszą ciepłe słowa, ani głowa w której
rodzą się myśli i pamięta, ani serce, które ciepłem wypełnia każde wspomnienie
przeszłych dni. Kluczyk do skrzynki też się zapodział, niepotrzebny.
I już o
nic nie pytasz kiedy stoję z bukietem chryzantem i opowiadam o dniach które mi
jeszcze zostały. Przecieram chustką twoje zdjęcie na nagrobnej płycie,
uśmiechnięte z burzą loków i młodą
radością, która nie zna zakończenia. Ja znam. Nie dziwisz się więc, że tak
kocham szaleńczo swoje życie Mamo.
Śpij spokojnie, walczę jak mnie
nauczyłaś. Z brakiem nadziei podkradającym się wieczorami do pustego domu, z
nieufnością wobec innych nieufnych, ze strachem jutrzejszego dnia cierpliwie
nizanego na sznur dobrych uczynków, o których zapomniałam, z rozpaczą, która pazurami
chce zaorać moją twarz bruzdami.
Powiedziałaś,
kochaj tak jak sama
chcesz być kochana
nie oglądaj miłości jak monety na dłoni
podaruj ją temu, kto
jej pragnienie choćby myślał że jej nie potrzebuje skoro jest panem siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz