Z okna



Na niewysoki, druciany płot oddzielający poletko warzyw od dróżki ku domowi wspina się różowo-biały pachnący groszek. Za dnia ukrywał nisko przy ziemi pozamykaną w malutkie pąki maciejkę.
Letnim wieczorem zapach rozkwitłych kwiatów miesza się z zapachem parującej ziemi zroszonej wodą z konewki pomalowanej w kolorowe pasy. Gdzieś w zielonym żywopłocie sąsiada rozpoczyna swój koncert świerszcz.
W otwartym szeroko oknie siedzi babcia. Siwe włosy lśnią w miękkim półmroku zachodzącego dnia. Woła w przestrzeń ogrodu, gdzie schowałam się przed snem.
Tak trudno porzucić zabawę, do rana tak daleko!
Lecz pora już późnej kolacji - chleba z miodem i kubka mleka na ławeczce zbitej z desek wokół starej, rozłożystej brzozy.
Czas zanieść mleczne wąsy do domu.
Chudy księżyc prześwituje w liściach jabłoni i całuje moją buzię na dobranoc.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz