między Trzy a Siedem


   To co najtrudniejsze
to purpurowe zachody słońca skrywającego się na koniec za czarny rząd gęstego lasu,
słodki zapach maciejki otwierającej się po upalnym dniu
koncert świerszczy w żywopłocie przerywający parną ciszę ciemnego pokoju
   To co boli
to jasnozłote poranki wyśpiewywane radośnie przez skowronki
ożywczy, mocny zapach świerków i jodeł zaglądających konarami w okno
lśniące w czystych kroplach rosy iskierki nieba zawieszone na delikatnych pajęczych koronkach
miękkość trawy pod nagimi stopami, smak poziomek i malin z leśnej polany, chłód wody stawu, do którego prowadzi ścieżka wydeptana przez dzikie zwierzęta.
Najtrudniej jest zatrzymać piękno dla siebie gdy pragniesz się nim dzielić.
Boli, gdy już wiesz, że dusza poety nic nie znaczy wobec głodu czyiś oczu. 
Za dotyk tego, kto przemija każdej chwili w złudnej stałości życia czyjegoś
i piękniejszy jest od wiecznej piękności świata całego oddam sny do ostatniej nocy.

                                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz